sobota, 12 października 2013

Prolog

     Nigdy nie myślałam, że zapamiętam tamten dzień. Ale tak to jest z pamięcią. Nie do końca ją kontrolujemy. Albo raczej nie kontrolujemy jej wcale. Ile to razy próbowaliśmy wkuwać jakieś definicje, ważne definicje, które za nic nie chciały wyryć się w naszej pamięci? Za to jeśli chodzi o kołysanki, piosenki z dzieciństwa, to możemy pochwalić szerokim repertuarem. Chociaż jest on zupełnie bez znaczenia.
 Tak więc zapamiętałam tamten dzień. Przez przypadek, a może i nie. Od pewnego czasu nie wierzę w przypadki. Wyrył mi się w głowie, szczegółowo, pomimo tego że nie znałam wtedy jego znaczenia. Nie rozumiałam słów, które teraz są dla mnie oczywiste. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że łóżka, w których śpimy, zaczynają płonąć.
 Kiedy teraz o tym myślę, to właśnie był początek. Początek zdarzeń, które zaprowadziły mnie, zaprowadziły nas, do miejsca, w którym teraz jesteśmy. Początek to dobre miejsce do rozpoczęcia tej historii.
 Historii spisywanej na kradzionym pergaminie i ze świadomością, że, być może, zostanie ona jedynym śladem naszego istnienia i rzeczy, których dokonaliśmy. Tak: piszę ją, bo wiem, że niedługo możemy zginąć. Nie wiem, czy jesteśmy na to gotowi, ale wiem, że dokonaliśmy wyboru. W końcu jesteśmy w Pokoju Życzeń.

     Siedziałam przy naszym starym, drewnianym stole, żując tosta. Przez uchylone okno do kuchni wlewało się sierpniowe, tak upragnione przeze mnie, słońce. Z radia dolatywały do mnie znajome melodie starych przebojów. Na parapecie leżał pręgowany kocur, mrucząc. Słyszałam krzątaninę rodziców na piętrze. Zaraz mieli pojawić się na dole w swoich szlafrokach. Przymknęłam oczy. W takich chwilach mój świat kurczył się tak, że obejmował jedynie ściany mojej starej kuchni. To miejsce kojarzyło mi się z moim dzieciństwem, z pieczeniem babeczek z mamą, z moim tatą opowiadającym jakieś zmyślne bajki. Ta zwykła kuchnia wręcz emanowała ciepłem, bezpieczeństwem.
  Z nostalgii wyrwał mnie trzepot skrzydeł. Wstałam niechętnie i podeszłam do okna, w którym siedziała spora sowa. Wyrwałam jej Proroka Codziennego z dzioba i wrzuciłam odliczone knuty do sakiewki przy nodze. Ptaszysko odleciało, a ja wróciłam na miejsce. Rozwinęłam gazetę. Zignorowałam nagłówek krzyczący: "HARRY POTTER POSZUKIWANY W CELU  PRZESŁUCHANIA W SPRAWIE ŚMIERCI ALBUSA DUMBLEDORE'A".  Spojrzałam na kolejny i zmarszczyłam brwi. Napis głosił:" MUGOLACY, JAK POSIEDLI MAGIĘ?". Zaczęłam czytać.

       Ministerstwo Magii rozpoczyna przegląd tak zwanych mugolaków, aby lepiej zrozumieć, w jaki sposób poznali tajemnicę magii. Ostatnie badania przeprowadzone w Departamencie Tajemnic dowodzą, że zdolności czarodziejskie mogą być przekazywane tylko dzieciom urodzonym z małżeństw czarodziejów. Tam, gdzie nie ma dowodów na pochodzenie z rodzin czarodziejskich, można śmiało przypuszczać, że tak zwani mugolacy są uzurpatorami, którzy zdobyli czarodziejskie zdolności, posługując się podstępem lub siłą. Ministerstwo jest zdecydowane położyć kres temu szkodliwemu procederowi i wzywa każdego tak zwanego mugolaka na przesłuchanie przed nowo powołaną Komisją Rejestracji Mugolaków.  

 Wpatrywałam się w tekst z niedowierzaniem. Wiedziałam, że Prorok ma skłonności do wypisywania bzdur, ale teraz chyba przesadził. Jak poznali tajemnicę magii? Zdobyli czarodziejskie zdolności silą lub podstępem? Komisja Rejestracji Mugolaków? Parsknęłam ironicznie i rzuciłam gazetę na stół. Zajęłam się kolejnym tostem, zastanawiając się, kto wpadł na taki głupi pomysł jak „kradzież magii”. Od razu przyszła mi do głowy Rita Skeeter, ale tym razem to nie mogła być ona. Chwilowo była zajęta plotkami na temat profesora Dumbledore'a.  Skrzywiłam się na tę myśl, ale nie chciałam z powrotem zagłębiać się w rozmyślania na ten temat.
 Skoro nie Skeeter, to kto? Po co komu kolejny skandal? Tak jak ta cała afera o Harry'ego Pottera i jego udział w śmierci Dumbledore'a. Wszyscy wiedzieli, że to bzdura, a Ministerstwo i tak uparcie wywieszało listy gończe za Harry'm. Chcieli chyba znaleźć kozła ofiarnego albo odwrócić uwagę od nieudolności rządu. Tak, to byłaby dobra sztuczka. Rozpętać wojnę z mugolakami, żeby nikt nie zauważył braku postępu w walce z śmierciożercami.
 Ale to nie przejdzie. Zbyt wiele było mugolaków, żeby pozwolili na takie coś. Z pewnością będą przepychać się jeszcze do końca wakacji, potem Ministerstwo zrezygnuje ze swoich planów i wszyscy o tym zapomną.
 Po chwili ja też zapomniałam, bo czajnik zaczął gwizdać nagląco.
 Wstałam więc od stołu i doskoczyłam do kuchenki, aby wyłączyć gaz. Założyłam ogromną kuchenną rękawicę, po której biegały radośnie trochę koślawe hipogryfy mojego autorstwa. Wyszyłam je tam magiczną nicią, gdy  miałam jakieś 7 lat, a moim największym marzeniem było posiadanie hipogryfa. Chwyciłam czajnik za porcelanową rączkę i zaczęłam rozlewać wodę do przygotowanych wcześniej kubków z kawą. To był pewien rytuał w moim domu: picie porannej kawy. Każdy z nas pijał inną: mama białą, tata czarną, a ja z syropem.
 Kiedy wszystkie trzy był gotowe, przeniosłam je na stół, zajęłam swoje wcześniejsze miejsce i zabrałam się za kolejnego tosta.
 Wtedy do kuchni weszła moja mama. Jak zawsze emanowała niewymuszoną elegancją z tymi swoimi idealnie upiętymi włosami i bladoróżowym szlafroczkiem. Gdy na nią patrzyłam, miałam świadomość, że nigdy nie dane będzie mi osiągnąć jej poziomu.
–  Dzień dobry Abby! – otworzyła lodówkę. – Są jeszcze tosty?
– Nie, ale jest głupi artykuł w Proroku – rzekłam, przypominając sobie o nim nagle. – Chcesz zobaczyć?
 Podałam jej gazetę, a ona zerknęła przelotnie na jej pierwszą stronę. Kiedy dotarło do niej, co czyta, zmarszczyła brwi i odebrała mi Proroka. Jej wzrok przesuwał się po gazecie z rozmachem i zdecydowaniem. Kiedy skończyła, parsknęła śmiechem.
–  Co za bzdury! To niedorzeczne. Prorok naprawdę schodzi na psy. Porozmawiam sobie dzisiaj z jego redaktorem. Co oni sobie myślą...
 Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że mama na pewno zrobi z tym porządek. Była ważną osobistością w Ministerstwie. Ale będzie afera!
 Po chwili do kuchni wszedł tata, ziewając. Rozczochrany i wymiętoszony stanowił kompletne przeciwieństwo mamy. Czasami zastanawiałam się, jakim cudem dwoje tak różnych ludzi zostało małżeństwem.
 Tata wymruczał jakieś niewyraźne „dzień dobry” i pochwycił kubek z kawą. Pijąc nieśpiesznie, wziął do ręki porzuconego przez mamę Proroka i zaczął czytać.
 Nagle przestał.
– Sophie? Widziałaś to? – Uniósł gazetę.
– Tak. Właśnie przed chwilą przeczytałam. To niewiarygodne, co oni są w stanie wymyślić. Mam zamiar dzisiaj porozmawiać z kimś z zarządu i to wyjaśnić.
 Rysy taty jakoś niespodziewanie stężały.
–  Może nie powinnaś... – zaczął.
– Dlaczego? – Odparła mama, odwracając się gwałtownie i kładąc ręce na biodrach.
– Pozwól, że ja się czegoś najpierw dowiem. W takich sprawach nie można działać pochopnie.
 Mama wahała się przez chwilę.
– No dobrze... Niech ci będzie. – rzekła z machnięciem ręki i wróciła do przygotowywania śniadania.
 Ojciec nie odezwał się już więcej. Tylko siedział zapatrzony w okno.

_____________
 Potrzebowałam dużo czasu, żeby się w końcu zebrać i tu wrócić. Może nie powinnam tego robić, bo w końcu jestem w pierwszej klasie liceum i powinnam się skupić na wdrażaniu w nowe środowisko i nowy system nauki... Ale jak nie teraz to kiedy?
 Więc jestem. Na razie prowizorycznie, aby po prostu to ruszyć. Z czasem planuję zdobyć jakiś pasujący szablon i rozwinąć wszystkie te podstrony i inne pierdoły. Do Waszych odpowiadań też wrócę.
  Piszę od początku, ale nie do końca. Szkielet pozostaje taki sam. Chcę zmienić pewne rzeczy, rozwinąć tą historię i nadać jej trochę głębi. Ale o tym napiszę dokładnie w informacjach.
  Rozdziały będą pojawiać się co tydzień – poprawione i zmodyfikowane. Mam nadzieję, że nie będzie przeszkadzać to starym czytelnikom, jeśli tu wrócicie...
 Tak więc, Shady Blade znowu wita w blogosferze.

* - Nazwa artykułu z Harry Potter i Insygnia Śmierci. Treść artykułu również z Harry Potter i Insygnia Śmierci.

13 komentarzy :

  1. O, dzięki za dedykację;)
    Prolog mnie zaciekawił, zastnawiam się, jak potoczą się dalej losy Abby i jej rodziny. Na pewno nie będzie łatwo. Tak, ja podobnie jak ona zastanawiam się, jak można zdobyć magiczne zdolności. Przecież to niedorzeczność!
    No cóż, czekam na ciąg dalszy i proszę o informowanie na www.oczamiginny.blogspot.com, dobrze? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. arwen_LivTyler18 lipca 2012 23:25

    Podziw, podziw, podziw! Ostatnie zdanie było genialne. Uwielbiam takie zakończenia. Krytyka: właśnie, Za MAŁO!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny początek, juz nie mogę się doczekać dalszych losów Abby. Mogłabyś mnie informować na moim blogu www.lestrange-vs-weasley.blogspot.com?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam poprzedniej wersji, ale tu już widzę, że zapowiada się baardzo interesująco :)
    Swoją drogą, wybrałaś bardzo ciekawy temat, już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Pierwszy rozdział pojawi się na pewno w ten weekend.

      Usuń
  5. O, prolog *,* Jejku, wróciłaaaś <33333333
    Zaraz przeczytam i skomciam, chciałam tylko okazać swą radość, że wracasz ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, przeczytałam ^^. Ale notka nie wyświetliła mi się w obserwowanych, więc weszłam tutaj dopiero dzisiaj, przypadkiem, bo zobaczyłam, że dodałaś mnie do obserwowanych i zdziwiłam się, widząc twój nick po tylu miesiącach twojej nieobecności. Ujrzałam nowy szablon i prolog, i od razu się uśmiechnęłam. Muszę przyznać, że czekałam na twój powrót, wiesz? Zazwyczaj zawieszone blogi wyrzucam z listy obserwowanych, ale twój wciąż sobie trzymałam, licząc, że wrócisz do tej historii.
      Pisanie od nowa to całkiem niezły pomysł. Sama też tak robię ze swoim opowiadaniem. Ruszyłam zupełnie od zera. Wgl, jestem ciekawa, jak tym razem będą wyglądać przygody Abby. Widzę, że zostałaś przy narracji pierwszoosobowej? Bo pamiętam, że wahałaś się nad zmianą.
      Ogólnie całkiem fajnie zarysowana sytuacja; Abby wraca do wspomnień z wakacji i z początka roku. Akcja została w 1997, jak wcześniej, co bardzo mnie cieszy - lubię opowiadania o tym roku.
      Jestem ciekawa, co dalej ;). Ogólnie mam nadzieję, że tym razem wytrwasz w pisaniu dłużej i na pewno z chęcią będę wpadać ^^.
      [grant-w-hogwarcie]

      Usuń
    2. Ja też się ciesze! <33 I fajnie wiedzieć, że na mnie czekałaś c; Naprawdę dużo to dla mnie znaczy.
      Tak, postanowiłam zacząć od nowa, ale nie całkiem. Nie piszę od kompletnego zera, jako bazę wciąż mam poprzednią wersję. Ale właściwie całkiem sporo zamierzam zmienić. Bo jakoś doszłam ze sobą do porozumienia, co tak naprawdę chce tu przekazać. A narracja pierwszoosobowa została, bo myślę, że jest bardziej "żywa", jakoś bardziej trafia do serca, sprawia wrażenie, że ktoś konkretny opowiada nam jakąś konkretną historię. Ja przynajmniej zawsze miałam takie odczucia.
      Tak, już byłam skontrolować Twojego bloga, bo oczywiście zamierzam czytać! Tylko muszę nadgonić zaległości. Wszystko w ten weekend załatwię ;)
      Muszę skontrolować obserwowanych... Jakoś na dniach (jutro lub niedziela) pojawi się pierwszy rozdział. Byłabyś tak miła i dała znać, czy pojawiło Ci się powiadomienia? Byłabym bardzo wdzięczna ;3
      Ja też mam taką nadzieję. Jeśli tego nie doprowadzę do końca, to stracę wiarę w swoją determinację ;__;
      Pozdrawiam i cieszę się, że się odezwałaś! ;D

      Usuń
    3. Tak, czekałam ;). Twoje opowiadanie było jednym z najlepszych (jak dla mnie) ff o 1997 roku i z dobrze wykreowaną OC. Dlatego fajnie było odkryć, że postanowiłaś wrócić.
      Na pewno będę czytać na bieżąco ^^. Co do narracji, ja osobiście bardzo lubię trzecioosobówkę personalną (to ta, którą stosuję u siebie), bo trzecioosobówki z narracją wszechwiedzącą jakoś nie czuję, żeby w niej pisać. No ale skoro przyzwyczaiłaś się do pierwszoosobowej, no i miałabyś dużo zmieniania...
      Okej, będę czekać ;). Mam nadzieję, że nowa wersja ci się spodoba, dużo rzeczy zmieniłam.
      Okej, dam znać ^^. Choć z obserwatorami ostatnio ogólnie są problemy; moje rozdziały też nie zawsze pokazują się u innych. Wtedy zostaje mi informowanie w tradycyjny sposób, na gadu lub na blogach.
      Trzymam kciuki, aby udało ci się doprowadzić ^^.

      Usuń
  6. Ciesze sie ze wrocilas. Pozno zaczelam czytac twojego bloga, ale przeczytalam go ciurkiem :) bardzo fajny pomysl i bardzo polubilam abby. Scena bardzo podobna do tej z poprzedniej wersji ale mi to nie przeszkadza, bo juz wtedy przypadla mi bardzo do gustu. Teraz jednak jej mama nie jest mugolaczka? Dla abby to lepiej bo nie dokladasz jej cierpiia choc nie wiem czy to nie bylo jwlasnie jej sila napedowa. Dzisiaj krotko bo czytam na telefonie. I lece dalej czytac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Co twoich watpliwosci... liceum nie jest jeszcze takie straszne :) dasz na pewno ze wszystkim rade :)

      Usuń
  7. dość ciekawie się zaczyna. mam wrażenie, że prolog jest taki trochę oderwany od wszystkiego, taka sielankowa scena śniadania, jakby wojna była tylko odległą przyszłością, która nie musi się wydarzyć (i pewnie tak wtedy było :P). cieszę się, że nie jest krótki na parę linijek ale też nie ciągnie się zbytnio.
    w wolnej chwili poczytam dalej :).

    mam nadzieję, że wybaczysz mi tych 'parę' (trochę pierdół się nazbierało :P) uwag techniczno-logicznych i nie będziesz mi miała za złe :)

    1. czemu każdy twój akapit ma inną wielkość wcięcia, a niektóre wersy nie mają go w ogóle?
    2. "to możemy pochwalić szerokim repertuarem" - pochwalić się ;)
    3. "tak upragnione przeze mnie, słońce" - bez przecinka
    4. " tak upragnione przeze mnie, słońce. Z radia dolatywały do mnie" - powtórzenie mnie-mnie
    "Z radia dolatywały do mnie znajome melodie starych przebojów." - w ogóle na dobrą sprawę to 'do mnie' można wywalić, zdanie nie straci sensu :)
    5. "W takich chwilach mój świat kurczył się tak" - powtórzenie takich-tak
    6. "obejmował jedynie ściany mojej starej kuchni. To miejsce kojarzyło mi się z moim dzieciństwem, z pieczeniem babeczek z mamą, z moim tatą opowiadającym jakieś zmyślne bajki" - szaleństwo zaimkowe - mojej-moim-moim, wiadomo, że jej, w końcu to jej historia :P
    poza tym nie jestem pewna, czy do końca o to chodziło Ci ze słowem 'zmyślne' - http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2546829 ;).
    7. "Ta zwykła kuchnia" - nie lepiej byłoby użyć słowa 'zwyczajna'? :)
    8. "Z nostalgii wyrwał mnie trzepot skrzydeł" - nostalgia oznacza głównie tęsknotę za ojczyzną, jakakolwiek inna interpretacja może być traktowana jako błędna (w liceum polonistka łeb by mi urwała za użycie tego słowa w innym kontekście :P) - http://sjp.pl/nostalgia
    9. "to nie mogła być ona. Chwilowo była" - powtórzenie być-była
    10. "listy gończe za Harry'm" - Harrym (http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629610)
    11. "nikt nie zauważył braku postępu w walce z śmierciożercami." - ze śmierciożercami
    12. "doskoczyłam do kuchenki, aby wyłączyć gaz. Założyłam ogromną kuchenną rękawicę" - powtórzenie kuchenka-kuchenne
    13. "biegały radośnie trochę koślawe hipogryfy mojego autorstwa. Wyszyłam je tam magiczną nicią, gdy miałam jakieś 7 lat, a moim największym marzeniem było posiadanie hipogryfa." - powtórzenie hipogryf-hipogryf
    14. "Każdy z nas pijał inną: mama białą, tata czarną, a ja z syropem." - z jakim syropem? malinowym? klonowym? na kaszel?
    15. "Kiedy wszystkie trzy był gotowe, przeniosłam je na stół, zajęłam swoje wcześniejsze miejsce i zabrałam się za kolejnego tosta." - nie wiem jak ty, ale ja bym pewnie na śniadanie trzech tostów nie zjadła :P
    16. "Nie, ale jest głupi artykuł w Proroku – rzekłam, przypominając sobie o nim nagle." - czemu nagle? przecież dopiero co skończyła go czytać, to co miała sobie do przypominania, tym bardziej nagłego? bez przesady ze sklerozą :P.
    17. "Podałam jej gazetę, a ona zerknęła przelotnie na jej pierwszą stronę." - 'jej' można spokojnie wywalić, przecież wiadomo, że chodzi o gazetę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18. "Podałam jej gazetę, a ona zerknęła przelotnie na jej pierwszą stronę. Kiedy dotarło do niej, co czyta, zmarszczyła brwi i odebrała mi Proroka. Jej wzrok przesuwał się po gazecie z rozmachem i zdecydowaniem. Kiedy skończyła, parsknęła śmiechem." - a czytanie Proroka przy śniadaniu jest aż takie dziwne, że aż zmarszczyła brwi patrząc na tytuł gazety? poza tym to 'odebranie' brzmi tak, jakby zarekwirowała córce Proroka (jeszcze w komplecie ze zmarszczonymi brwiami :P).
      19. "Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że mama na pewno zrobi z tym porządek. Była ważną osobistością w Ministerstwie. Ale będzie afera! " - ważną osobistością, czyli kim? warto by wspomnieć na jakim stanowisku i w jakim departamencie pracowała, bo pojęcia 'ważna osobistość' jest dla mnie nieco abstrakcyjne :P.
      20. "Po chwili do kuchni wszedł tata, ziewając. Rozczochrany i wymiętoszony stanowił kompletne przeciwieństwo mamy. Czasami zastanawiałam się, jakim cudem dwoje tak różnych ludzi zostało małżeństwem." - nie jestem pewna co do użycia słowa 'wymiętoszony' w odniesieniu do człowieka, moim zdaniem bardziej odnosi się do np. ubrania.
      ja tam bym się nawet nie zaczęła zastanawiać opierając się na tym, jak kto wygląda rano... jeśli chodziło Ci o pokazanie różnic w charakterach rodziców, to tutaj masz idealne miejsce na wspomnienie paru przykładów. ale sam poranny wygląd o niczym nie świadczy, serio ;).
      21. "Tata wymruczał jakieś niewyraźne „dzień dobry” i pochwycił kubek z kawą." - pochwycić można coś, co leci (np. piłkę), ale w tym wypadku raczej chodzi o 'chwycić' :)
      22. "Pijąc nieśpiesznie, wziął do ręki porzuconego przez mamę Proroka i zaczął czytać.
      Nagle przestał." - może przerwał zamiast przestał? jakoś by mi zgrabniej brzmiało :)
      23. "Tak. Właśnie przed chwilą przeczytałam. To niewiarygodne, co oni są w stanie wymyślić. Mam zamiar dzisiaj porozmawiać z kimś z zarządu i to wyjaśnić." - z kim z zarządu? nadal pojęcie dość abstrakcyjne, po wymyśleniu departamentu i funkcji, którą pełni Sophie, warto wspomnieć z nazwiska (a może imienia lub zdrobnienia, jeśli pozostają w bardziej przyjacielskich stosunkach) osobę, do której chce się zwrócić.
      24. "Rysy taty jakoś niespodziewanie stężały." - jakie rysy? szramy na ręce? i skąd wytrzasnęłaś to 'jakoś'?
      25. "Nazwa artykułu z Harry Potter i Insygnia Śmierci. Treść artykułu również z Harry Potter i Insygnia Śmierci." - tytuł książki w cudzysłów weź :D

      podsumowując, masz niezły problem z powtórzeniami i zaimkami, które trzeba okiełznać :). styl dobry, budowie zdań nie mam praktycznie nic do zarzucenia (choć ja pewnie przebudowałabym niektóre, ale to już kwestia indywidualna ;).
      zastanawia mnie tylko, dlaczego tak szczegółowo opisujesz wszystkie pierdoły? weźmy na przykład taki schemat - bohaterka siedzi w kuchni-wstaje-wyrywa gazetę z dzioba sowy-płaci sowie-siada z powrotem-czyta artykuł-myśli nad artykułem-wstaje-doskakuje do kuchenki-wyłącza gaz-zakłada kuchenną rękawicę (biegające hipogryfy są fajne, ale tego opisu bym tu nie waliła :P) - to wszystko jest trochę w stylu 'budzik zadzwonił o szóstej, wstałam, umyłam zęby, ubrałam czarne rurki i tunikę i poszłam na śniadanie. usiadłam na krześle i zjadłam kanapkę z szynką i serem'. a co mnie to, kurde? zamiast skupić się na akcji wprowadzasz szczegóły, które rozpraszają i sprawiają, że miałam ochotę przeskoczyć takie fragmenty :).
      rozumiem, że to prolog i w ogóle chciałaś przedstawić nam Twój świat przedstawiony, ale te wszystkie opisy można wciskać mimochodem, najlepiej tak, żeby czytelnika za bardzo nie bolało ich czytanie, bo w takiej ilości i w takich szczegółach po pewnym czasie zaczynają męczyć ;).


      --
      http://storyoframona.blogspot.com

      Usuń